Te osoby są przekonane, że młodzi często grożą śmiercią, aby manipulować rodzicami. Jednak jeśli twoje dziecko mówi o śmierci albo chce tobą manipulować, albo się samouszkadza, bo to stało się modne, to pytam, czy jest to zdrowe. Oczywiście – niezdrowe i wymaga pomocy psychologiczno-psychoterapeutycznej.
Ja juz probowalam podciac sobie nadgarstek, ale matka mnie uratowala ;( Myslalam tez o utopieniu sie ale za kazdym razem jak chce sie zabic to mysle sobie ze moja mama bedzie cierpiala wiedz sie nie zabijam.
Prosi go, by podzielił się z nim swoimi problemami. Przyjaciel wyznaje, że jego mama chce go na siłę ożenić, chociaż on tego nie chce. Begum przychodzi do domu komisarza. Skarży się Sultan, że Ali znowu jej nie dostrzega, skupiając całą swoją uwagę na Kiraz. Nestorka obiecuje jej pomóc. Akcja przenosi się do szpitala.
Moje dziecko mówi „chcę się zabić” . Jak rodzic powinien zareagować? Wysłanie tak jasnego komunikatu raczej rzadko się spotyka. Jednak trzeba wiedzieć, że przeważnie 4 na 5 dzieci daje sygnały, że coś jest nie tak. I nie jest to „mamo, tato, chcę się zabić”.
Moja mama taka jest. A nawet jeszcze gorszą. Wyzywa mnie potwornie, ciągle się odgraża, jak zrobi mi źle. Ma 82 lata. Ja 43. Czasem już nie chce mi się żyć. Tylko płaczę. Całe moje życie, to jej niekończące się humory. We wszystkie święta wstępuje w nią demon. Tyle razy już mnie wygoniła w potwornie agresywny sposób.
Sen z którym się spotkałam był bardzo dziwny. Mam trujkę rodzeństwa i czasami się ze sobą kłócimy. W tym śnie jeden z braci Antek (najmłodszy) chciał mnie zabić poprzez ciężarówkę pochłaniającą duszę swoich ofiar a wyglądało to tak, kupował ciężarówkę za kupę kasy i nasłał ją na mnie było słychać dźwięk nie do opisania.
Mam 16 lat.Mój ojciec pije(już go nie ma bo się wyprowadził),ale mama moja też pije tyle razy z nią rozmawiałam nawet chodziła do psychologa i zawsze tyle mi obiecywała ostatnio powiedziała mi że mój ojciec chciał żeby ona mnie poroniła a ona mogła to zrobić i nie wie dlaczego tego nie zrobiła.Ja już nie wiem co mam robić
FkMlPF. Kasia choruje na depresję, odkąd była nastolatką, ale do psychiatry trafiła dopiero w wieku 21 lat. W jej domu rodzinnym nigdy nie rozmawiano o jej problemach psychicznych W kwietniu 2021 r. 23-latka znalazła się w szpitalu psychiatrycznym po próbie samobójczej, spędziła tam dwa tygodnie, a następnie wypisała się na własne życzenie Kasia szczegółowo zaplanowała swoje samobójstwo, a w telefonie do dziś trzyma notatkę, w której opisała krok po kroku, jak będzie ono wyglądało Uratował ją SMS wysłany do byłego chłopaka. Mężczyzna zaalarmował bliskich Kasi, że dziewczyna wzięła tabletki, żeby się zabić Dziś kobieta mówi, że depresja będzie jej towarzyszyć do końca życia Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu Ma 23 lata, na Instagramie założyła konto o nazwie "Kobieta i depresja". Codziennie odpisuje na wiadomości od osób, które borykają się z podobnymi problemami: obniżony nastrój, myśli samobójcze, nerwica, lęki, napady paniki... Bo depresja w Polsce wciąż jest tematem, o którym łatwiej rozmawiać anonimowo, niż z bliskimi. 1. Do psychiatry trafiłam w wieku 21 lat, chociaż już jako nastolatka domyślałam się, że "coś jest ze mną nie tak". Jasne, każdy może mieć gorszy dzień, popłakać do poduszki, co jest całkiem naturalne, zwłaszcza w wieku dorastania. Ale u mnie to było notoryczne. Nie wiedziałam, skąd się brał ten obniżony nastrój, dlaczego akurat ja "tak mam". Byłam smutna. Nie miałam wtedy dobrego kontaktu ani z mamą, ani z tatą. Nigdy nie rozmawiałam z nimi na poważniejsze tematy, nie było też mowy o tym, żeby usiąść i dowiedzieć się od nich na przykład czegoś o seksie. Dziś uważam, że z dzieckiem trzeba mówić o wszystkim. Moja mama sama ciężko choruje, odkąd pamiętam. Jednak nigdy sama mi o tym nie powiedziała, choć nieraz słyszałam pretensje, że jest zmęczona, a my nie wystarczająco jej pomagamy. O chorobie mamy właściwie dowiedziałam się przypadkiem. Kiedyś znalazłam korespondencję mailową z lekarzem, innym razem usłyszałam kłótnię rodziców. Atmosfera domowa nie sprzyjała rozmowom o depresji nastolatki. Zamknęłam się w sobie i odpuściłam. Ale szukałam informacji o chorobach psychicznych w internecie, w książkach. Pochłaniałam tę wiedzę. W pewnym momencie już wiedziałam, że potrzebuję pomocy psychiatry, ale nie miałam swoich pieniędzy. Przeczytaj: Życie do połowy puste 2. Czas płynął. Zdałam maturę, poszłam na studia, depresja nie mijała, nadal byłam przybita, płakałam, nie miałam motywacji, żeby wstawać z łóżka, każda aktywność bolała mnie wręcz fizycznie. Mój ówczesny chłopak powiedział mi w końcu, że jeżeli ja nie poproszę rodziców o pomoc, to on to zrobi. I tak się stało, pojechał do nich do domu, zapukał, wszedł i powiedział, jak wygląda sytuacja: państwa córka potrzebuje pomocy. Chwilę potem dostałam SMS od mamy. Napisała, że mi pomogą, że dostanę od nich pieniądze na terapię i na leki. I tak ponad dwa lata temu zaczęłam brać antydepresanty. Nie zapomnę, jak pierwszy raz wróciłam do domu rodzinnego właśnie po tym, kiedy rodzice dowiedzieli się o mojej depresji. Kontakt z tatą był praktycznie żaden, więc on w ogóle nie poruszył tematu mojej choroby. Mama bezpośrednio nie spytała mnie ani o objawy, ani o samopoczucie. Padło jedynie: jak tam? Wiedziałam, że miała na myśli właśnie mój stan psychiczny i to, jak się trzymam. Ale odpowiedziałam wymijająco, bo jak inaczej zareagować? Nie czułam jej wsparcia. Znowu odpuściłam. Całe szczęście miałam chłopaka, który mnie wtedy bardzo wspierał w leczeniu i chyba do końca życia będę mu za to wdzięczna, mimo że nie jesteśmy już razem. A nie było mu łatwo. Pamiętam dokładnie wieczór, kiedy wzięłam pierwszą tabletkę na sen. Po pięciu minutach poczułam, jakbym była po prostu naćpana i zasnęłam. Tak minęły dwa tygodnie. Rano brałam leki na dzień, wieczorem — na noc. Nie odczułam skutków ubocznych, jedynie lekko obniżone libido, ale po miesiącu zaczęłam czuć się lepiej, jednak nie na długo. 3. Kryzys przyszedł niespodziewanie rok temu. To był bardzo dziwny okres w moim życiu. Wydawało mi się, że jestem całkiem szczęśliwa. Choć rozstałam się z tamtym chłopakiem, to jednak weszłam w nowy związek, który zapowiadał się dobrze. Problem stanowiły relacje z moją mamą, która miała swoje problemy, zerwała ze mną kontakt po tym, jak rodzice się rozwiedli, a ja zamieszkałam z ojcem. Ja jednak skupiłam się na budowaniu relacji z tatą, szłam do przodu. W tamtym okresie studiowałam i pracowałam jednocześnie. Dla mojego organizmu okazało się to zbyt dużym wyzwaniem. Poza tym jestem perfekcjonistką, obsesyjnie bałam się, że zrobię coś źle, dlatego ciągle się doszkalałam. Miłość? W związku dostawałam wtedy bardzo dużo miłości od partnera, ale nie byłam w stanie jej odwzajemnić i to sprawiało, że bardzo źle się z tym czułam. Choć z natury jestem uczuciowa i czuła, w tamtym momencie byłam obojętna. Chciałam się rozstać, ale bałam się, że złamię tym rozstaniem mojemu partnerowi serce. Miałam wątpliwości, zastanawiałam się: może dalej kocham mojego byłego partnera? Postanowiłam więc do niego napisać. Kiedy wyznał, że on już nic do mnie nie czuje, załamałam się. Te trzy czynniki skumulowały się w moim życiu w marcu ubiegłego roku. Dodatkowo nieco wcześniej zdecydowałam się na samodzielne odstawienie leków, co znacząco wpłynęło na obniżenie mojego nastroju. Nie mając wystarczającej odwagi i siły na to, by szczerze porozmawiać z chłopakiem, postanowiłam popełnić samobójstwo. Przeczytaj: Dwukrotny wzrost liczby prób samobójczych wśród nastolatek. Ekspertka: to nie jest przypadek Wszystko miałam zaplanowane dzień wcześniej. Do tej pory trzymam w telefonie notatkę z 26 marca zatytułowaną "Chcę się zabić" i kartkę, na której godzina po godzinie pisałam, co się dzieje. "Wstałam, jest Tata wrócił do domu o nie mogę się zabić" — zanotowałam. Zależało mi na tym, jeśli moja próba samobójcza by się powiodła, żeby nie znalazł mnie tata, tylko partner, który do mnie przyjeżdżał. Tatę chciałam przed tym ochronić. I nagle okazało się, że on zmienił plany i został na weekend w domu, choć miał wyjechać w rodzinne strony. Napisałam wtedy w notatce: nawet zabić się nie potrafię. Tego wieczora mój partner przyjechał do mnie zmęczony po pracy i położył się spać. Tata był w pokoju obok. W momencie, w którym wzięłam leki, wysłałam wiadomość do mojego byłego partnera i do obecnego, który leżał w łóżku obok i spał. Wcześniej wyciszyłam jego telefon, by dźwięk SMS-a go nie obudził. Napisałam, co zrobiłam. Były partner zareagował natychmiast. Nie mogąc dodzwonić się do mnie, próbował skontaktować się moim chłopakiem, w końcu udało mu się połączyć z moim bratem. Brat zaalarmował mojego tatę. Kiedy usłyszałam, że ojciec z kimś rozmawia, domyśliłam się, że on już wie i byłam przerażona. Nie wiedziałam, jak mam mu wytłumaczyć to, co się stało, zaczęłam budzić partnera. W tym momencie tata wszedł do pokoju, zaczął zadawać mi pytania, ale ja nie potrafiłam nic powiedzieć, tylko płakałam. Zgotowałam niezłą traumę i tacie i partnerowi. Mam ogromne wyrzuty sumienia z tego powodu. To jest coś, co muszę sobie przepracować na terapii. Z perspektywy czasu uważam, że podejmując decyzję o samobójstwie, myślałam tylko o sobie. Wydawało mi się, że kiedy odejdę, wszystkim będzie lepiej. Może trochę popłaczą, ale to minie. Zobacz też: "W kryzysie szukałem pomocy, ale słyszałem tylko: »Nie myśl o głupotach«" [LIST]" Ojciec zdecydował, że zabierze mnie do szpitala. Na SOR-ze spędziłam całą noc, sama. Pandemia sprawiła, że pacjentom ograniczono kontakty z bliskimi. To zabolało mnie jeszcze bardziej, choć wydawało mi się wtedy, że jak na okoliczności, w których się znalazłam, jestem silna. Zastanawiam się, co by się stało, gdyby takie słowa od lekarza usłyszała nastolatka po próbie samobójczej? Nad ranem tata wyprosił na personelu, żeby go do mnie wpuścili, przekazał mi walizkę z ubraniami. Dowiedzieliśmy się, że zawożą mnie do szpitala psychiatrycznego. Pomyślałam: może tam będzie lepiej? Nie wiedziałam jeszcze, z czym się wiąże pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Dziś nie wiem, czy tak wygląda każdy pobyt, czy tylko ja miałam pecha. Były tam dwie naprawdę empatyczne pielęgniarki, które starały się okazać zainteresowanie stanem pacjentów, poprawiać im humor. Ale resztę cechowała jedynie obojętność: robili tyle, ile mieli zrobić, nic więcej, zero indywidualnego podejścia. Szpital wspominam tragicznie, a spędziłam tam dwa tygodnie. Przyjmowałam leki, czułam się otumaniona, wyciszona. Zabrano mi telefon. Wiedziałam, że mi go zabiorą, ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż na cały pobyt. Poza tym na początku miałam ze sobą tylko kilka ubrań, które tata spakował mi do walizki. Pierwsze dwa dni płakałam w łóżku, później było trochę lepiej, bo ojciec przywiózł mi książki. Ale dla mnie chyba najgorsze jest to, że byłam tam dwa tygodnie po próbie samobójczej, a psycholog odwiedził mnie dwa razy. I ta rozmowa trwała za każdym razem 15 minut. "Dlaczego to zrobiłaś?", "Jak wyglądają twoje relacje z rodzicami, z chłopakiem?". Taka najzwyklejsza konwersacja. A drugie spotkanie było bardziej po to, żeby stwierdzić, czy ja mam tylko depresję, czy jeszcze jakieś zaburzenia poznawcze. Dwa tygodnie po tym, jak na własne żądanie wyszłam ze szpitala psychiatrycznego, założyłam konto na Instagramie. Byłam wtedy w złym stanie. Dostałam nowe leki, nie miałam apetytu. Całymi dniami leżałam w łóżku. Pewnej nocy po prostu spontanicznie założyłam anonimowe konto, które nazwałam "Kobieta i depresja". Pamiętałam, że jako nastolatka byłam ciekawa wypowiedzi ludzi chorych na depresję, ale było ich bardzo mało w internecie. Pomyślałam sobie wtedy, że może założenie konta będzie dla mnie taką formą psychoterapii, że będę mogła wyrzucić z siebie złe emocje i doświadczenia, a jednocześnie komuś, kto przeczyta o moich doświadczeniach, pomogę. Początkowo bałam się, że wiadomości od czytelników i problemy, którymi zaczną się ze mną dzielić, zbyt mocno mnie obciążą, ale okazało się, że całkiem nieźle daję sobie radę. Zdarza się, że ludzie opisują mi przerażające historie. Zawsze staram się odpisywać i coś doradzić, ale nie "siedzi" to ze mną w głowie. 4. Depresja znacząco wpływa na związek z partnerem. Życie z osobą, która ma depresję, jest trudne. Często muszę tłumaczyć mojemu chłopakowi, że to, że płaczę, nie znaczy, że on mnie krzywdzi. Płacz daje mi możliwość oczyszczenia się, przynosi ulgę po ciężkim dniu. Wiem, że trudno jest patrzeć, jak ukochana osoba płacze, dlatego dużo rozmawiam z partnerem, tłumaczę mu swoje emocje. Dziś kontynuuję leczenie i jak każdy mam czasami gorszy czas, ale na co dzień nie odczuwam swojej depresji, nie utożsamiam się z tą chorobą. Myślę, że osoby borykające się z podobnymi problemami psychicznymi potrzebują od otoczenia przede wszystkim empatii. Czasem wystarczy mi, że partner przytuli mnie i powie: jutro będzie lepiej, lżej. Chcę od niego usłyszeć, że dam radę. Początkowo w to nie uwierzę, ale potem rozumiem, że ma rację. Bo tak właściwie, co strasznego może się wydarzyć? Choć nie studiowałam psychologii, mam dużą wiedzę na temat depresji, bo od kilku lat na własną rękę szkolę się, czytam naukowe i popularnonaukowe artykuły na ten temat. Staram się też "edukować" partnera, by łatwiej mu było mnie zrozumieć i odpowiednio reagować w sytuacjach kryzysowych. Istotna w procesie leczenia depresji jest terapia. Wydaje mi się, że trafiłam na kompetentną osobę. Moja terapeutka bardzo pomogła mi poukładać sobie w głowie relacje z moją mamą. Ta relacja, bardzo ważna dla mnie, młodej dziewczyny wchodzącej w życie, była od samego początku toksyczna. Dziś nie mam z mamą żadnego kontaktu, ponieważ ona tego nie chce. Przyjęłam jej decyzję z ciężkim sercem. Trafiłam na terapię zaraz po tym, jak mama zniknęła z mojego życia, ale w trakcie rozmów z psychoterapeutką odkryłam, że praktycznie wszystko, co funkcjonowało w mojej głowie "nie tak", było związane z naszymi relacjami. Skoro czuję się szczęśliwsza, od kiedy mamy nie ma w moim życiu, to widocznie tak musi być. Z tatą jest zupełnie inaczej. Moi rodzice rozstali się w momencie, gdy mama zdecydowała się na zerwanie kontaktu ze mną. Zamieszkałam wtedy z tatą i żyjemy pod jednym dachem do tej pory. Wcześniej nawet dobrze się nie znaliśmy, bo kiedy byłam mała, pracował za granicą. Gdy wrócił, dojeżdżał do pracy, w domu prawie w ogóle nie bywał. No i mama zawsze na niego narzekała. Nauczyłam się, że tata jest zły. Po rozstaniu rodziców bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Tata bardzo starał się naprawić relację ze mną, choć na początku to było krępujące. Przychodził do mnie i pytał, czy pójdę z nim na spacer. Zgadzałam się i na początku chodziliśmy w kompletnej ciszy, bo nie mieliśmy o czym rozmawiać. Z czasem zaczęły się pojawiać wspólne tematy, otworzyłam się przed nim. Dziś mijają dwa lata, odkąd postanowiliśmy dać sobie szansę i muszę zaznaczyć, że mamy naprawdę świetny kontakt. Kiedy rozmawiamy, nie boję się mu powiedzieć, że idę do psychiatry po leki. Póki mogę, chcę mieszkać z tatą, chcę nadrobić moje dzieciństwo. Badania psychologów i psychiatrów mówią, że depresję można wyleczyć, ja ma inne spostrzeżenia. Wydaje mi się, że jeżeli depresja towarzyszy nam od lat, ale zostaje zdiagnozowana późno, to już na zawsze pozostanie częścią naszego życia. Już zawsze będę czujna, uważna na kolejne spadki nastroju. Dziś jestem szczęśliwa, w przyszłości chcę mieć dzieci i wiem, że jestem narażona na ryzyko depresji poporodowej. Ale ta świadomość pozwala mi się lepiej do tego przygotować do macierzyństwa. Żyję w przekonaniu, że depresja nie zniknie całkowicie. Myślę, że w jakimś stopniu będzie stale tuż obok i akceptuję to. Dla wszystkich osób w kryzysie, a także ich bliskich, działa serwis To pierwszy w Europie serwis pomocowo-edukacyjny podejmujący temat zapobiegania samobójstw i pomocy osobom, które są nim dotknięte. Jeśli zmagasz się z myślami samobójczymi, możesz skorzystać z darmowych infolinii: Antydepresyjny Telefon Zaufania (od poniedziałku do piątku w godz. 15-20) - 22 484 88 01, Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym, codziennie od godz. 14 do 22 - 116 123, Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży, czynny codziennie przez całą dobę - 116 111, Zawsze możesz po prostu zadzwonić pod nr alarmowy 112 i zgłosić zagrożenie życia swojego lub osoby, o której wiesz, że planuje samobójstwo.
Witam! To, że jesteś młodszą siostrą nie musi oznaczać, że nie pomożesz siostrze. Warto, żebyś porozmawiała z nią o tym, co się z nią dzieje i jak ona się teraz czuje. Powinnaś również o wszystkim opowiedzieć rodzicom. Jest ich córką i powinni zareagować w tej sprawie. Zaproponuj siostrze spotkania z psychologiem lub korzystanie z pomocy telefonu zaufania. Warto, żeby wiedziała, że może znaleźć pomoc, a w Tobie może mieć oparcie. Jeśli jednak siostra faktycznie będzie chciała popełnić samobójstwo to powinnaś zgłosić to na policję. Będą mogli zainterweniować w tej sprawie. Nie musisz brać na siebie odpowiedzialności za życie siostry. Ona jest dorosła i to od niej zależy co zrobi. Tobie także polecam korzystanie z pomocy telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży (116 111). Sytuacja, w jakiej się znalazłaś jest bardzo trudna, dlatego warto, żebyś również miała wsparcie i pomoc. Pozdrawiam
Witam, mam 22 lata. Mieszkam z chłopakiem pracuje i studiuje. Wychowałam się bez ojca. Mama rozstala sie z moim ojcem jak bylam mala, natomiast teraz ma meza od 3,5 lat. Sprzedala mieszkanie i rzuciła fajna i dobrą prace, wyprowadzila sie do innego miasta z mężem ale widzimy sie co tydzien a niekiedy co pare dni. Kochają się, problem w tym ze kiedy sie z nim nie dogaduje (nawet sama ze soba) to pisze mi po 30 sms, ze czuje się źle jak służąca, że nie ma siły tego zmienić, ze mam nigdy nie ufać facetowi, ze mnie kocha miloscia bezwarunkową, chce zebym się przeprowadziła i mieszkała z nią,że ma dość wszystkiego,ze jestem jej najbliższa i nie ma nikogo innego. Wiem że kiedy się kłócą to wina leży po dwóch stronach (choc nie zawsze). Często się obraża o byle co, co jakiś czas wpada w ,,depresje** sama z siebie. Nie raz zostawiała komputer celowo żebym ja zobaczyła jak czyta na forum że chce się zabić. Truje mi życie codziennie pisze jakieś sms że jest jej źle, mam wrażenie że mam być na jej zawołanie i ma do mnie mnóstwo pretensji. Denerwują mnie te sms, że cały czas się użala nad sobą- ja jestem optymistką, ale męczy mnie to jej pisanie, obarcza mnie moimi problemami ma pretensje do calego swiata. Nie moze normalnie zadzwonic do mnie ze ma jakis problem tylko pisze do mnie to w taki sposób takie rzeczy i mnie to przeraża. Ona twierdzi że do psychologa nie pojdzie i nie potrzebuje nikogo kogo innego procz swojego męża oraz mnie, choć ja twierdze że powinna mieć koleżanke do ktorej bedzie mogła się wygadać. Udaje twardą, niezależna nie potrzebującą nikogo, nie ma rzeczy bez ktorej nie moglaby sie obejsć-tak twierdzi. Gdy sie widzimy nie mowi o problemach ale gdy jest klotnia choc jest rzadko, to znow sie zaczyna *sms na zywo*. Ja też mam swoje problemy, jak każdy ale nie mówię wszystkiego mamie każdego szczegółu, najczęściej próbuje swoje sprawy rozwiązywać sama. Czy to normalne że moja mama mówi mi o swoich problemach w szczegółach?Proszę o rade co zrobic lub jak sie zachowywac. Dziekuje :)
zapytał(a) o 17:36 Moja przyjaciółka się tnie i chce się zabić co zrobić? Naprawdę mi na niej zależy i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Proszę o odpowiedzi, które mi pomogą. Odpowiedzi Bardzo niebezpieczna jest sytuacja, kiedy ktoś wierzy, że nieporuszanie tematu samobójstwa spowoduje, że problem zniknie. To zdarza się najczęściej w rodzinach, w których w ogóle nie można mówić o porażkach, błędach, lęku, smutku, a komunikacja odbywa się na poziomie zadaniowym: „jadłeś?”, „kupiłeś?”, „odrobiłeś lekcje?”. Dorastające w takich warunkach dzieci nie uczą się, co robić, gdy pojawią się uczucia. Nie mówią więc np., że są złe i mają ochotę kogoś uderzyć, tylko po prostu to robią. Nie mówią, że mają problemy, tylko chcą się zabić. Udawanie, że próby nie było, niesie ryzyko kolejnej, bo potencjalny samobójca dostaje sygnał, że faktycznie nikogo nie taką osobę skierować do specjalistów - pedagogów szkolnych, psychologów, lekarzy. Należy poinformować rodziców lub bliskich o jej problemie. Nie należy wypowiadać słów: "przecież powinieneś być szczęśliwy", nie krytykować, nie wyśmiewać. Trzeba być blisko tej osoby. Bezwzględnie namawiać takie osoby do abstynencji - bo to używki są głównym teiggerem każ wziąć się w garść. Niezwykle ważne jest, aby zrozumieć taką osobę – przyjąć jej punkt widzenia. Nigdy nie każ osobie w takim stanie wziąć się w garść. Człowiek, który chce popełnić samobójstwa, tak jak osoba w depresji, widzi rzeczywistość w krzywym zwierciadle. Dostrzega tylko to, co złe. Swoje negatywne przekonania potwierdza tym, co się wydarzyło złego danego dnia. Z przeszłości również pamięta tylko to, co najgorsze. Nie przekonuj jej, że wszystko będzie dobrze, że prawda jest inna. Spróbuj wysłuchać, zrozumieć i zapewnić taką osobę, że nawet takie kryzysy się zdarzają i że są normalne. Ale normalne jest też, że z czasem mijają – i że to też jest przejściowy kryzys. To, co możesz zrobić, to starać się jak najbardziej odwlec w czasie decyzję o targnięciu się na swoje porównuj. Próbując pocieszyć osobę w depresji, można jej często zaszkodzić. Jedną z gorszych form pocieszania, która jest niestety często praktykowana przez ludzi, to metoda porównywania w dół. Innymi słowy: inni mają gorzej. Jakie to ma znaczenie dla kogoś, kto planuje się zabić? Jeśli inni mają gorzej, a podłamany człowiek nie potrafi doceniać tego, co ma, to raczej go ten fakt nie pocieszy – wniosek – Jestem beznadziejny. Jeśli inni mają gorzej, a radzą sobie lepiej, to co ma pomyśleć osoba, która nie potrafi sobie poradzić z czymś dużo prostszym? Wniosek – Jestem do niczego. Mniej więcej taki jest sposób myślenia załamanej osoby. Jak więc udowodnić załamanej osobie, że do połowy pusta szklanka, może być też do połowy pełna? Wydaje się, że najlepszym sposobem jest skontaktowanie jej ze specjalistami – psychiatrą oraz psychologiem lub grupą zaufania. Telefon zaufania jest pomocny dla osób, które borykają się z najróżniejszymi problemami. Jest to świetny sposób na szybki kontakt ze specjalistą, który może pomóc, może wysłuchać, a co więcej, jego wsparcie jest dostępne nieodpłatnie i 24 godziny na dobę. Jest to szczególnie dobre rozwiązanie dla tych osób, które mają opory przed spotkaniem twarzą w twarz i rozmową o osobistych problemach z obcą osobą. Jeśli ktoś z twoich bliskich ma myśli samobójcze, koniecznie zachęć go do tej formy szukania Rozmawiając z osobami spotykanymi na co dzień, którzy mają różne problemy z emocjami, z problemami zdrowotnymi, można zauważyć ciekawy stereotyp zachowania. Na jakąkolwiek propozycję udania się po poradę do psychologa (słowo psychoterapeuta działa często ze zdwojoną siłą) osoby te reagują jakby proponowano im skrajnie ostateczną formę pomocy. Wykluczają wizytę u psychiatry. Słowo „psycho” kojarzy się z czymś nienormalnym, z czymś, w co nie ma się wglądu czy wręcz ze stereotypową wizją pobytu w szpitalu psychiatrycznym widzianego oczami widza filmu „Lot nad Kukułczym Gniazdem”.To najprzydatniejsze informacje, z różnych stron. Mam nadzieję, że pomogłam:) Może pogadaj z nią zapytaj jakie ma problemy, co się dzieje i wtedy jej w tym pomóż Moja psiapsióła ma to samo :c Zgłosić to gdzieś jak najszybciej. EKSPERTkarola2672 odpowiedział(a) o 16:20 Powiedz o tym jej rodzicom, a jeśli wiesz, że faktycznie jest gotowa to zrobić (bo czasami jest tak, że ludzie mówią tak, bo potrzebują pomocy), to dzwoń po pogotowie Uważasz, że ktoś się myli? lub
zapytał(a) o 16:48 Ciężka sytuacja rodzinna, moja mama chce się zabić, a ja nie wiem co mam o tym myśleć? Jestem idiotką, że tu pisze, ale jestem osobą niedojrzałą społecznie i emocjonalnie, dlatego to robie. Moi rodzice od zawsze się kłócili, kiedy byłam mała było na prawdę okropnie. Ale nieważne, zawsze myślałam że to głownie mama wszczyna awantury, a tata zawsze wydawał się być spokojnym. Zawsze to mama krzyczała na tate i na jakiegoś czasu, codziennie po szkole (wracam samochodem z mamą) mama mówiła do mnie jakimś obrazonym głosem, co bym nie powiedziała, to uważała że ją tym obrażam, spóźniłam się 10minut to juz była na mnie zła, nie pozwalała mi iść nigdzie po szkole bo wtedy musiałabym zapłacić za busa. W końcu się wkurzyłam i powiedziałam jej "czy ty musisz mi zawsze zepsuć dzień?", nie powinnam tego mówić, ale po prostu puściły mi nerwy, po tym mama wpadła w furie. Powiedziała że w pracy jej nie szanują, u taty nie ma wsparcia i myślała że chociaż u nas ma, a tu wszyscy mają jej dość, zaczęła krzyczeć że najchętniej by się zabiła, nawet pojechała do sklepu i kupiła jakieś tabletki żeby się nimi otruć, brat się rozpłakał i mama powiedziała mu że tego nie zrobi ale że by chciała to zrobić. Zaczęłą jeszcze krzyczeć "idźcie sobie do tatusia, on wam wszystko kupi, wszystko zrobi", pare minut później powiedziała, że 2 lata temu kiedy jechałam na wymiane, wydała wszystkie pieniądze żebym wszystko miała na tej wymianie, potem tata się na nią wydarł że to zrobiła i nie dawał jej pieniędzy, że musiała raz wrócić z pracy pieszo żeby mieć na chleb. I że tata zawsze na nią krzyczy że wydaje za dużo pieniędzy i dlatego ona nam na nic nie pozwola, a tata nam pozwala na wszystko. Nigdy bym nie pomyślała że tata taki jest. Mama teraz płakała, moja siostra jej sie spytala czy cos sie stalo to nie odpowiedziała, a ja sie nawet boje zapytac bo na mnie jest zła. Co mam o tym myślec i co mam zrobic? ;/ wiem że jak coś powiem to tylko pogorsze sytuacje... Odpowiedzi EKSPERTzσℓтαи odpowiedział(a) o 17:52 To że nie wiesz co zrobić w takiej sytuacji nie znaczy że jesteś głupia ale przejdźmy do porozmawiaj ze swoją mamą na spokojnie o tej sytuacji. Powiedz że ją kochasz i bądź przy niej, pomagaj jej. Sama może czuć się z tym źle a skoro tak ci powiedziała to może mieć problemy w pracy i z twoim tatą. Twoja mama jest też wkurzona dlatego tak powiedziała. Uważam że by tego nie zrobiła bo jesteście dla niej ważni i was kocha. Po prostu nie przejmujcie się tatą i bądź przy mamie to sytuacja powinna się poprawić, pokaż jej że ci może zaufać. Z tatą tez możesz porozmawiać i powiedzieć co czujesz kiedy się kłócą i czy nie mogło by się to zmienić, powiedz to co myślisz. 薰衣草 odpowiedział(a) o 18:02 Kurcze, trochę ciężka sytuacja. Nie mam jakiegoś większego doświadczenia ale może spróbuj rozmawiać z mamą a przede wszystkim doceniaj ją. Mów jej często, że ją kochasz i dziękuj jej za najmniejsze rzeczy które dla ciebie robi. Niech poczuje tą miłość której jej teraz trochę brakuje. Uważasz, że ktoś się myli? lub
moja mama chce się zabić